Uwaga!
To nie jest wpis o gustach i preferencjach aranżacji. :D
W żadnym wypadku nie jestem osoba nazbyt porządną, więc nie mam
zamiaru wchodzić w kompetencje Perfekcyjnej Pani Domu. ;)
Nie
od dziś wiadomo, ze maja na nas wpływ energetyczny przedmioty i
otoczenie, czyli środowisko w jakim żyjemy. Jest dziedzina, która
zajmuje się tym, czyli Feng Shui, ale nie będę pisać o kształtach
przedmiotów, ich symbolice, lub ich umiejscowieniu.
Chodzi
mi o zwrócenie uwagi na zagracanie przestrzeni, podświadomości
rzeczami niepotrzebnymi, albo w nieodpowiednim czasie uwidocznionymi,
np. całoroczny zajączek wielkanocny. ;) :D
Bałagan
energetyczny własnej przestrzeni, choćby pokoju, którym obecnie
się znajdujesz ma ogromny wpływ na to jak myślisz, o czym i jakie
wyciągasz wnioski . Nie chodzi tu o niepowycierane kurze, czy tez
stos ubrań do prasowania, choć to tez ma znaczenie, ale trochę w
innym aspekcie.
Mamy
w sobie wartościowe wspomnienia i przeżycia, a ich energie często
umiejscawiamy w przedmiotach. Warto te doświadczenia pielęgnować
oraz celebrować. Niestety nie da się mieć tak podzielna uwagę,
żeby ogarnąć to wszystko równocześnie, no i wiele rzeczy, które
posiadamy zauważamy wyłącznie wtedy, gdy musimy je podnieść przy
odkurzaniu.
W
naszych domach jest wiele pamiątek, bibelotów, które nam się
spodobały w danym momencie i przestały podobać, zapomnieliśmy o
nich, ze stoją, np. za wazonami kryształowymi, albo podobają
dalej, tylko trzeba je przesunąć, aby zrobić miejsce kolejnym. I
tak giną one w „tłoku”, robią za ciapowate tło dla innych
ciapowatych, tracąc swój urok no i przede wszystkim zamiast wysyłać
dobra energie oraz wspomnienia, to są tylko kolejnym mieszaczem
nastrojów. Zasługują na to?
Są
niezliczone zdjęcia naszych pociech od początku ich życia (o
pupilach nie wspomnę), z każdej pory roku, z każdego wydarzenia ,
przykładowo: na koniku, w wannie, pierwsze świadectwo, ostatnie
świadectwo, mistrzostwa, Gwiazdka, Wielkanoc, w aucie, na rowerze,
przy pianinie, na pianinie, w śniegu, w piachu, w czekoladzie, w
budzie, w windzie, na plaży, z hot-dogiem, z babcią, z dziadkiem, z
misiem, i z Krzysiem. ;) :D No i oczywiście okazjonalne zdjęcia z
naszą rodziną i przyjaciółmi. :) Wszystkie te wspomnienia obsadzone
w ramki z muszelkami, z piratami, kwiatkami, zlocie srebrze i
plastiku, a po co? Żeby było je lepiej widać. I czy faktycznie je
widać?....
Następne
zbędne przedmioty to wystawienie wszystkich prezentów, włącznie z
tymi nietrafionymi, np.: wazonik w stylu Art Deco oraz kryształowa
karafka stoją obok misia z osiemnastki podpieranego imbryczkiem od
cioci Wandzi. No i ściany oblepione obrazami, które niemal włażą
na siebie i nie wiadomo, który gdzie się zaczyna, a gdzie kończy .
Efekt
tego misz-maszu jest taki, ze to co wartościowe nie dociera do nas.
Kiedy pamiątka ze ślubu stoi obok zdjęcia naszego kotka, który
przeszedł za tęczową bramę, to jak zupełnie inne doznania
wpływają na nasza podświadomość? Albo pamiątka z zimowych gór
alpejskich stoi obok obrazu Słoneczników Van Goga to jesteście w
pełni zrobić sobie wycieczkę w głąb własnych wspomnień czy
doznań estetycznych? To tak jakby jeść lody, a pod nosem czuć
smak bigosu. ;) :D
Jest
metoda na korzystanie pełnymi garściami z tego co dało nam życie:
cztery kartony, a każdy opatrzony nazwa czterech por roku. Jestem
pewna, ze jesteście w stanie podzielić wszystkie zgromadzone
pamiątki i bibeloty w ten sposób, a później co jakiś czas
wymieniać dekoracje. Zobaczycie jak zmieni się wasze życie, kiedy
zaczniecie odkrywać co parę miesięcy te miłe chwile, celebrować je i
ile uśmiechu pojawi się na waszych twarzach.
Oczywiście
są przedmioty, które pełnią role nadrzędną i muszą towarzyszyć
nam każdego dnia, ale dajmy im przestrzeń do emanowania swoja
własną energia, a nie pieska z muszelek stojącego na puzderku z Zakopanego, albo zdjęcie rodzinki w mikołajowych czapkach. :)
Szanujcie
to czego doświadczyliście. :)
Ivette