Jestem zdania, że ludzie nadmiernie przesądni raczej ściągają myślami swoje nieszczęścia niż kot czy zbite lustro im owe ześle.




W życiorysie miałam czarnego kota, nie ze względów czarowania, czy tez zamiarem wykorzystania jego domniemanego złego omenu.

Ten się przypętał sam, po czasie zdecydował się na nas nie syczeć i prychać, zepsuł nam psa z instynktem myśliwskim i teraz jedzą z jednej michy.

Podsumowując: każdy kot bez względu na swoje umaszczenie, rasę, wielkość i wiek, wnosi do domu pozytywna energie. Tylko trzeba się liczyć, ze co jakiś czas trzeba dokupić rozbita doniczkę.
